Bardzo...oryginalne forum o pokemonach
//więc zaczynamy od walki. Było trzech przeciwników, da??
Ostatni chłopak rozejrzał się z przerażaniem, upadając pośladkami na chodnik i widząc, jak jego kumple uciekają z pola bitwy, zabierając pod pachy swoje pokemony, a potem przeniósł wzrok na swojego nieprzytomnego elektryczniaka.
- Nie... proszee... nie rób mi krzywdy...! - Zapiszczał w iście kobiecym stylu, zasłaniając się odruchowo ręką i patrząc na ciebie maślanymi oczkami, w których stanęły już łzy.
Offline
-Nie mam zamiaru robić Ci krzywdy-Mruknąłem-Ale jeszcze raz usłyszę o czymś takim to...Gastly,Tornado-duch-Powiedziałem żeby Gastly go...wywiał(dostane jakiś Lv?)
Offline
Poniósł się potworny, piskliwy krzyk tego, co jeszcze jakiś czas temu robił z siebie takiego maczo,m kiedy twój Gastly uniósł go kilka metrów dalej i wysadził w krzaki razem z jego pokemonem.
Pełen zadowolenia z siebie Gastly, po swojej pierwszej wygranej, podleciał do ciebie, jakby chciał się pochwalić swoim zwycięstwem.
Słońce zaszło za horyzontem, zrobiło się już dość ciemno i latarnie zaczęły się powoli zapalać na ulicy, która stawała sie coraz bardziej pusta.
Gastly 2 levele up.
Offline
-Wspaniale walczyłeś-Pochwaliłem go-A teraz odpocznij-Zawruciłem pokemona do pokeballa
Offline
Wokół panowała cisza, nawet wiatr, tak częsty w tym regionie, nie odzywał się jak na razie, ale jak wiadomo, pogoda tu była zmienna niczym panna.
Może ta cisza zwiastowała burzę..?
Ulice były podejrzanie puste, mrok miasta jakoś tak działał na człowieka, że przynosił ze sobą gęsią skórkę. Gdzieś nieopodal usłyszałeś szum skrzydeł, a za nim następny. Jakby ktoś, albo coś, się goniło w szaleńczym pędzie.
Offline
Zainteresowany tymi odgłosami pobiedłem w tamtym kierunku.
PS.Powinien padać śnieg
Offline
/// nie pisałam, że jest zielono.
Podeszwy twoich butów skrzypiały na śniegu, kiedy pobiegłeś w kierunku tych dziwnych odgłosów. Im bliżej byłeś, tym szelest stawał się coraz wyraźniejszy i większy gwar rozlegał się , odbijając echem po pustych uliczkach. Dzięki temu, że śnieg odbijał blaski pochodni, było jaśniej.
W końcu przedarłeś się przez kłujący gąszcz krzaków, by ujrzeć obraz, którego nie widuje się codziennie...
Przed twoim nosem przeleciała cała chmara Pidgey'ów, a kiedy ta mała grupka minęła cię, mogłeś dojrzeć ich jeszcze więcej.
Jednak twoją uwagę przykuł dziwny, melodyjny pisk, przyjemny dla ucha, a następnie potężny wybuch.
Podniosłeś głowę, by ujrzeć... Giratinę.
Offline
-A niech mnie-Szepnąłem wyciągając pokedex i badając pokemona-/Może uda mi się go złapać/-Pomyślałem
Offline
Kiedy otworzyłeś pokedex, zabrzmiał sztuczny, kompuerowy głos:
- Giratina, pokemon legenda, mieszkaja w świecie alternatywnym, równoległym do naszego. Pokazuje się tylko czasami. Dzięki swojej umiejętności Pressure (Presja), przeciwnik musi płacić za swój atak dwukrotnie. Władca alternatywnego świata.
Pokemon był naprawdę imponujący i wielki.
Giratina otworzył paszczę i posłał na atakujące go stado ptaków silną kulę energii, przez co wiele z nich spadło na ziemię, ale ataki nie ustawały.
Pokemon rozłożył skrzydła, szybując w niebo i potyczkując się z atakującym go stadem, lecz widać było, że jest u kresu wytrzymałości i tej nerwowej i fizycznej.
Jego oko przez kilka dłuższych chwil spoglądało wprost na ciebie.
Offline
-Gastly,Togepi idźcie-Kżyknąłem żucając pokeballe-Togepi użyj metronomu,Gastly Podleć niewidzialny i użyj tornado-ducha połączonego z hipnozą
Offline
Togepiemu, zafascynowanemu najwyraźniej atakiem pokemona legendy, udało się stworzyć taki sam atak, jednak jego siła odepchnęła go nie co do tyłu. Na szczęście kula energii trafiła prosto w cel i stado rozpierzchło się, nie wiedząc, skąd nadleciał atak.
Gastly wykorzystał to, atakując.
Giratina zapikowała w dół, roztrącając potężnym cielskiem stada ptaków i wylądowała, patrząc na ciebie jeszcze przez chwilę, po czym zanurzyła się w ziemię, gdzie otworzyła poratl i zniknęła, a portal zamknął się zaraz za nią.
Pidgeye zwróciły swą złość na ciebie.
Offline
-No co?-Zapytałem z kpiącym uśmieałem-Togepi,Metronom,Gastly,tornado-duch-wydałem polecenia
Offline
Twoje pokemony powoli robiły się zmęczone i widać to było po nich, a uparte ptaki ciągle zawracały.
Nagle obok ciebie przeleciał biało-różowy pokemon, niemal taranując cię na swojej drodze.
-Latias, psychofala!
Pokemon napiął mięśnie i z wypuścił na sperowy promień błękitnej energii, który połączył się z atakami twoich pokemonów. Sperowy straciły wielu swoich i zniechęcone niepowodzeniem, zaczęły odlatywać. Jeden z nich nie miał siły i został na polu bitwy (można łapać).
Za twoimi plecami zaszeleściły krzaki, którymi sam się niedawno przedarłeś. Wyszła z nich zgrabna dziewczyna o krótko przyciętych, brązowych włosach i pełnym zadowolenia, niemal szyderczym uśmieszkiem na twarzy, ubrana w długi do kostek, czarny płaszcz i wysokie buty.
Offline
-/Wow Undergrund/-Pomyślałe z uśmiechem żucając pokeball w Sperowa,zawracając moje pokemony i powiedziałem już na głos-Dziękuje za ratunek-Popatrzyłem na jej pokemona-To chyba nie jet prawdziwy Latias prawda?Jak już to potomek,bo to raczej nie jest ten pokemon który uratował całe miasto przed pokemonami skamielinami?-Zapytałem przypominając sobie legendę o Latiasie i Latiosie-Tak prz okazji jestem Cortezo
Offline
Dziewczyna tylko uśmiechnęła się dziwnie, nie odpowiadając na twoje pytanie.
Wyciągnęła dłoń w kierunku swojego pokemona, który podszedł do niej, przysuwając pieszczotliwie łeb w jej kierunku i poddając się pieszczotom swojej pani.
- Veina, miło mi poznać. - Odezwała się melodyjnym głosem, lustrując cię księżycowymi oczyma. - Nie ma za co, akurat byłam w pobliżu...
Puściła ci perskie oko i odwróciwszy na pięcie, skierowała kroki ku głównej drodze.
Offline
-Czekaj!-Krzyknąłem za nią-Może...eeee-Zawstydziłem się i spuściłem głowę-Będiemy podrużować razem-Mruknąłem
Offline
Dziewczyna zatrzymała się i odchyliła do tyłu głowę, by móc na ciebie spojrzeć.
Latias zmrużyła oczy i zachichotała, rzucając swoimi oczami pełne rozbawienia iskry. Wybiła się od ziemi i zniknęła gdzieś w mroku nocy.
- Hmmm... - mruknęła Veina. - Skoro nalegasz... - Oświadczyła wspaniałomyślnie i ponowiła swoją wędrówkę na główną ulicę. - Zrozummy się dobrze: mam wiele spraw, z którymi wolałabym się jak na razie z toba nie dzielić, toteż nie będzie mnie zawsze u twojego boku i nie mam ochoty robić za niankę.
Offline
-Jakoś przerzyję-Stwierdziłem obojętnym tonem i poszedłem zanią.
Offline
Dziewczyna, wyglądała na starszą od ciebie, przewróciła oczami i wcisnęła dłonie w kieszenie swojego płaszcza. Gdzieś w oddali rozlegał się melodyjny śpiew Latias.
- No, to jak, mój towarzyszu podróży? Gdzie wiodą twoje ścieżki?
Offline
-Prosto przed siebie-Stwierdziłem-Do każdego lidera,do każdej sali koordynatorskiej i do każdego pokemona-Powiedziałem
Offline
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Już teraz chcesz iść do lidera? - Zapytała, a powiedziała to takim tonem, jakby równocześnie stwierdziła, że wariat z ciebie.
ot: zapomniałam dodać: pidgey lv. 7, płeć: samiec.
Offline
-Czemu nie?-Odparłem tym samym tonem
Offline
W jej dłoni nie wiadomo kiedy pojawił się pokeball, który podniosła na poziom oczu i zaczęła mu się przyglądać, na wpół z zainteresowanie, na wpół z zamyśleniem.
Wzruszyła ramionami, wzdychając przy tym teatralnie i zatrzymała się przed jakąś speluną, do której doszliście, zbaczając z głównej drogi.
- Okej, jak chcesz, to chcesz. Ale proponuję nie budzić lidera w środku nocy i przeczekać noc w przyjemnym, cieplutkim łóżeczku... SWOIM WŁASNYM łóżeczku. - Dodała na końcu, żeby nie było wątpliwości, co do tego, że ona śpi sama, a on choćby na podłodze, jak się nie udda wynająć pokoju z dwoma łóżkami.
- Idziesz do domu, czy zostajesz?
Offline
-Zostanę-Odparłem-Nie mam zamiaru podróżować sam-Stwierdziłem i wszedłem do budynku
Offline
- Co za maniery... - Mruknęła dziewczyna pod nosem, kiedy zobaczyła, że wchodzisz do budynku przed nią i jeszcze jej drzwi nie przytrzymasz.. - Phi...
Veina weszła za tobą i podeszła do recepcjonistki.
- Te, Cort, składamy się. Dawaj piątaka! - Zawołała, opierając się nonszalancko o ladę.
Wnętrze było dość... unikalne.
Panował tu półmrok, a recepcja połączona była z barem. Panował tu klimat dość osobliwy, w stylu gothic, a grano pasującą do tego klimatu muzykę - metal.
- How could he know this new dawn's light
Would change his life forever?
Set sail to sea but pulled off course
By the light of golden treasure - Zawtórowała Veina do dźwięku głośników.
Miała bardzo przyjemny, melodyjny głos i idealnie zgrywała się z tym, co leciało. Zresztą, patrząc na nią już po ubraniu, widać było, że to typowa metalówa, więc nie dziwne, że znała tekst.
Offline
-Proszę Cię bardzo-Podałem jej pieniądze(mam to odjąć z profilu?(A chodziło o 5$czy 50$?))
Offline
/// acha, odejmij. o 5$
Veina wzięła od ciebie pieniądze i z rozmachem położyła je na ladę.
Kobieta, która stała przy kasie, nawet nie licząc drobniaków, które brunetka jej położyła, dała jej kluczyk i uśmiechnęła przyjaźnie. Najwyraźniej Veina była stałą klientką.
Wcisnęła ci twój kluczyk w rękę i wskazała na schody.
- Idź już, ja pójdę za chwilę.
Jej wzrok nie pozwalał odmówić.
Offline
Poszedłem ale zamist iść do pokoju schowałem się za najbliższą ścianą i patzryłem co robi ta dziwna dziewczyna
Offline
Dziewczyna odprowadzała cię wzrokiem, na szczęście nie na tyle długo, by zauważyć, że tak naprawdę nie wszedłeś na górę.
Wyciągnęła z kieszeni (tak, z kieszeni) płaszcza pokeball i zaczęła go podrzucać w dłoni.
Podszedł do niej jakiś chłopak.
- Jesteś gotowa? Obiecałaś mi walkę...
Veina uśmiechnęła się kpiąco.
- Chcesz, masz. Ale nie dasz mi rady...
Chłopak zmierzył ją chłodnym spojrzeniem i obydwoje wyszli na dwór.
Offline
-Cicho ruszyłem za nimi w chłodną noc
Offline
Veina rozglądnęła się dyskretnie. W jej palcach ciagle obracał się pokeball, mogłeś się tylko domyślać, co w nim jest... może trochę pomarzyć..? Co taka dziewczyna, mająca Latiasa, tak rzadkiego pokemona, może mieć jeszcze w swojej kolekcji?
- Dobra, dawaj ten kamyczek. - Odezwał się długowłosy chłopak, wyciągając w jej kierunku dłoń.
Veina uśmiechnęła się drapieżnie i wolną dłonią sięgnęła do kieszeni, z której wyciągnęła czarny, mglisty kamień, niemal niewidoczny w nocy i wręczyła temu, z którym podobno miała się bić.
Jak na razie się nie bili.
- Zapłata, dawaj, dawaj...
Długowłosy brunet w zamian za kamień, dał gruby pliczek pieniędzy, które Veina schowała do kieszeni płaszcza.
Offline
-Hej!-Krzyknąłem-Co to ma być?Brudny handel jesteś hjakąś przestępczynią czy co?!-Zapytałem szykując pokebalkl do eventualnej walki
Offline
Długowłosy brunet skrzywił się i cofnął kilka kroków w tył.
Veina odwróciła głowę w twoją stronę. Jej wzrok był pusty, a twarz wykrzywiała się w demonicznym, złym grymasie, podczas gdy księżycowe oczy rzucały zimne błyski. Nie była zadowolona.
Pokebal zatrzymał sie, zacisnęła na nim mocno palce, aż pobielały jej knykcie.
- A co ciebie to interesuje? - Syknęła.
Offline
-Nie mam zamiaru tolerować przestępstwa!-Krzyknąłem do niej wściekły,że można być przestępcą i tak spokojnie przyjąć to,że zostało się zdemaskowanym
Offline
Veina prychnęła, kładąc zuchwale dłoń na biodrze, które uwydatniło się jeszcze bardziej, kiedy wygięła się w bok.
- A co mnie to obchodzi? Co ty mi niby możesz zrobić, chłoptasiu?
Długowłosy wyjrzał zza niej.
- To ty jesteś przestępczynią? - Zapytał niepewnym głosem.
Veina przewróciła oczami.
-Och, zamknij się, Derreck!
Offline
-Mogę walczyć-Powiedziałem wyciągając pokeball z(prawdopodobnie) błyskiem w oku który zazwyczaj pojawiał się gdy maiałem zamiar walczyć i już opracowywałem taktykę
Offline
Veina prychnęła. Jej oczy były pełne jakiejś nienawiści, pełne dzikości, jakby była jakimś demonem, a nie człowiekiem. Kto wie, kto wie...
- Proszę cię bardzo! Walcz, skoro chcesz!
Pokeball, którego wcześniej trzymała w ziemi, powiększył się i dziewczyna rzuciła go w powietrze.
Błękitna łuna światła ukształtowała pokemona, a potem rozprysnęła i twoim oczom ukazał się... Mespirit.
Pokemon błysnął na ciebie groźnie złotymi, pozbawionymi wyrazu oczami.
Offline
-No nie!-Krzyknam-Albo masz farta do legendarnych pokemonów albo je kradniesz!
Żuciłem pokeball w charakterystyczny dla siebie sposub(podkręcając go tak żeby wirował w powietrzu) i krzyknąłem
-Idź Budew!!
Offline
- Kradnę, a żebyś wiedział! A ty nie pyskuj, bo ci zetrę tą buźkę na pył! - Warknęła Veina.
Nie wydała polecenia swojemu pokemonowi, a jednak ten zaatakował.
Zniknął, by następnie pojawić się za plecami oponenta i użył Extrasensory.
Offline
-Budew!-Krzyknąłem-Odskocz i zacznij się obracać używając mega odpływu,puźniej użyj rośnięcia ile się tylko da,ponownie mega odpływ i oszałamiający proszek na koniec podskocz do góry i wyląduj na Mespiricie z dodatkowym wodnym sportem(Szanse na chybienie są małe bo Budew jest teraz ogromny )
Offline
Veina pokręciła tylko głową, oglądajac, co tu się dzieje.
Mespirit chybił, ale wybuch, jaki powstał, stanowczo zasłonił widoczność.
Veina milczała. Zupełnie, jakby jej pokemon sam decydował, co robi. Albo mieli inny sposób komunikowania się...
Budew użył ataku, ale spadł w pustkę, Mespirita nigdzie nie było widać.
I nagle pojawił się przed Budewem.
Twój pokemon zastygł w bezruchu, wpatrując sie tępo w intensywne ślepia przeciwnika.
- Mespirit to Bóg Emocji. Mogę zrobić z twoim pokemonem, co zechcę. Choćby skierować go na ciebie. - Odezwała się melodyjnym głosem Veina, wychodząc z tumanu kurzu.
- Budew, atakuj!
Twój pokemon odwrócił się w twoją stronę i zaczął do ciebie iść.
Offline
-Budew?-Zapytałem-Naprawdę chcesz atakować swojego trenera?-Spytałem-Sprubuj użyć nawodnienia i otzrąśnij się z tego!-Krzyknąłem
Offline
Z oczu Budewa zniknęło otępienie, a pojawiła sie dzika furia. już myślałeś, że pokemon cię zaatakuje, ale nagle stanął, ledwie milimetr od ciebie i potrząsnął łbem, patrząc na ciebie wystraszonymi, niemal pełnymi łez oczami.
Veina podeszła bliżej, stając za Mespiritem, który zaplótł łapy na klatce piersiowej, lustrując was obu stanowczym, zimnym spojrzeniem.
- Nie zabiję cię. Nie jestem morderczynią, ani złodziejem, ani bandytom, ani nikim innym.
Dziewczyna westchnęła.
- Handluję kamieniami. tak po prostu.
Offline
-Oh!-Wyrwało mi się i spuściłem głowę-Przepraszam,no wiesz...tego nie pomyślałem...bo ty tak w nocy...no i wogule jakoś tak nie lubię przestępców-Powiedziałem jąkając się-Naprawdę przepraszam.Budew wracaj malutka-Powiedziałem zawracając pokemona.
Offline
Veinha wydała z siebie coś na wzró warknięcia, spuszczając głowę, ale tylko dlatego, by spojrzeć na swojego pokemona.
- Idź... - Mruknęła, choć było to zupełnie niepotrzebne.
Brunetka nie musiała mówić do pokemona, by wydać mu polecenie.
Mespirit wzniósł się w powietrze i zniknął w mroku nocy.
- Chcesz coś jeszcze powiedzieć, czy po tym głupim wybryku pozwolisz, że pójdę spać? - Prychnęła dziewczyna, mijając cię i wchodząc do budynku.
Offline
-Tak chciałbym coś powiedzieć-Zatrzymałem ją-Masz może kawałek kryształu ze snowpoint bo...widzisz chciałbym ewolułować mojego Eevee
Offline
Dziewczyna zamknęła za wami drzwi i skinęła głową. Sięgnęła za płaszcz, szukajac czegos tam zawzięci i po chwili wyciagnęła jakieś zawiniątko, które wcisnęła ci w dłonie.
Bez słowa weszła na schody i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Offline
Rozwinąłem pakunek i ujżałem(mam nadzieję) biały kryształ
-"Skąd ona to wytrzasnęłą"-Pomyślałem-Eevee idź-Mruknąłem uwalniając pokemona z pokeballa
Offline